



no wiec jestem na goa i zaraz spadam niestety internet jest do niczego telefon nie dziala. ogolnie jest fajnie, brudno i balaganiarsko. wesele zabawne ale rozczaruje tu - katolickie, akcentow hinduskich brak :(. ale rodzina Kripy bardzo fajna. jutro tak naprawde zaczynamy ostry tour po poludniu indii, najpierw jedziemy do hampi. jak dotad luz, po kambodzy syf to pestka, choc taksiarz w bombaju mnie oczywiscie oszukal i spedzilem upojna noc na dworcu - szczury, pelno lezacych postaci itd. ale w sumie pozytywnie. ogole wrazenie jest takie ze hindusi to najwieksi balaganiarze na swiecie i czynia sztuke z budowania krzywych rozpadajacych sie budowli oraz usypywania kup smieci. zarcie ok, jak dotad nie strulem sie.
na koniec - poniewaz nie wiem czy bede w kontakcie przed sylwestrem, dla wszystkich zycze szampanskiej zabawy i zero kaca. jeszcze nie wiem gdzie my spedzimy nowy rok, byc moze w autobusie pedzacym po jakims pustkowiu :).
sciskam i pozdrawiam wszystkich. nara!