czwartek, 17 sierpnia 2006

Tajlandia - rozmaitości

To nie koczujący bezdomni na Dworcu Centralnym, ale poczekalnia na dworcu w Bangkoku.

To nie licealistki, ale panie lekkich obyczajów w jednej z seks-dzielnic Bangkoku.
To nie fotomontaż, to pan z fermy krokodyli testuje głębokość gardła podopiecznego.
To nie pomarańczowa rewolucja, ale buddyjskie święto w najważniejszej świątynii Tajlandii.
To nie Easy Rider ale wasz korespondent uczący się jazdy skuterem.
To nie wielodzietna rodzina, ale zwykły szkolny "autobus".
To nie sterta smażonych warzyw, ale smakowite, lekko przyrumienione koniki polne.

wtorek, 8 sierpnia 2006

Zdjęcia z Birmy

Sprzedaż obnośna w Birmie. Zwróćmy uwagę na twarz upudrowaną czymś z drzewa sandałowego - większość ludzi w Birmie tak się smaruje, rzekomo dla ochrony przed słońcem.
Bagan, czyli tysiące świątyń na środku rozpalonej równiny.


Leżący Budda, mniejszy brat Buddy z Bangkoku który ma kilkadziesiąt metrów długości.

Pałac królewski w Bagan.

Równinę zwiedzaliśmy jadąc dwukółką z małym konikiem w upale chyba 45 - stopniowym.

Wnętrza świątyń - częściowo zniszczone, ściany udekorowane rysunkami sprzed 800 lat.

Jezioro Inle - uczta serwowana nam w domu na wodzie rzemieślnika wytwarzającego parasolki (z tyłu). Z nami dwójka przygodnie spotkanych Amerykanów.
Samotny rybak - jezioro Inle.