
A wiec pojechalismy do dzungli, zdobywac to, co jeszcze nie zdobyte. Okazalo sie to niezlym przezyciem wymagajacym nie lada umiejetnosci,co widac na wyzej zalaczonym obrazku.Ale uff,udalo sie!!!

W tajskiej dzungli nie spotkamy czlowieka-no,moze oprocz plemion zamieszkujacych odlegle rejony.Ale byki, bawoly i tego typu rogacze-owszem.Niektore z nich sa bardzo fotogeniczne i chetnie pozuja do zdjecia.

Plynelismy rowniez bambusowymi tratwami. To dopiero byl odlot!!!. Kupa smiechu i jeszcze wiecej wody w...wszedzie.Rekomendowane plywanie na golasa!

Czesc trasy pokonalismy na grzbiecie tych oto zwierzatek. Sa bardzo sympatyczne, skorzaste i zieja traba jak duzy odkurzacz. Jak widac po naszych minach bardzo nam to odpowiada i rozwazamy mozliwosc sprawienia sobie slonika do jazdy po Warszawie.
3 komentarze:
no i gdzie ta golizna?
bo czekam zniecierpliwiony...
:]
Chuten jakos tak malo szczesliwie i nie do konca pewnie wygladasz stojac na tej tratwie ;-)
Bardzo przyjemny kolor wody dookola tej tratwy; braliscie kapiel blotna tak jak ten bawol? Kapelusik klasa jak zwykle :P
Mieszkanie stoi, imprezki u sasiadow co 2gi dzien. Wczoraj jakis koles spiewal pelna piersia o 2 am :)
Iza, bambusy podlane!
Prześlij komentarz