środa, 2 grudnia 2009
niedziela, 22 listopada 2009
czwartek, 8 października 2009
Paris Paris
Tak więc pojechali my na weekend do Paryża.
Jak to w Paryżu - jedzenie było wyborne (Iza zatruła się rybą), pogoda dopisała (ostatni dzień lało) a muzea d'Orsay i Picassa były zamknięte. Nic to, trzeba będzie spróbować w przyszłości :).
Jak to w Paryżu - jedzenie było wyborne (Iza zatruła się rybą), pogoda dopisała (ostatni dzień lało) a muzea d'Orsay i Picassa były zamknięte. Nic to, trzeba będzie spróbować w przyszłości :).
czwartek, 20 sierpnia 2009
Chiny - słownik
Taksówki, a raczej taksówkarze w Chinach zachowują się czasami dziwnie.
W porównaniu do innych krajów azjatyckich, czasem wydają się unikać turystów. Zagadką jest przyczyna takiego zachowania. Zarówno w Pekinie, jak i w Urumqi zdarzyło nam się czekać daremnie na ulicy kilkadziesiąt minut, machając bezskutecznie na przejedżające pojazdy. Podejrzewam że kierowcom nie opłaca się dyskusja z zagranicznym turystom. Taksówkarze i tak nie znają map, nie znają alfabetu romańskiego, nie wiedzą dokąd jadą, a nie lubią stać w korkach. Dochodzą więc do wniosku że dobry turysta to pieszy, a nigdy pasażer. Oczywiście zdarzają im się też żarty, gdy pod lotniskiem proponują kurs za cenę 3-4 krotnie wyższą, ale to tylko takie przekomarzanie...
W porównaniu do innych krajów azjatyckich, czasem wydają się unikać turystów. Zagadką jest przyczyna takiego zachowania. Zarówno w Pekinie, jak i w Urumqi zdarzyło nam się czekać daremnie na ulicy kilkadziesiąt minut, machając bezskutecznie na przejedżające pojazdy. Podejrzewam że kierowcom nie opłaca się dyskusja z zagranicznym turystom. Taksówkarze i tak nie znają map, nie znają alfabetu romańskiego, nie wiedzą dokąd jadą, a nie lubią stać w korkach. Dochodzą więc do wniosku że dobry turysta to pieszy, a nigdy pasażer. Oczywiście zdarzają im się też żarty, gdy pod lotniskiem proponują kurs za cenę 3-4 krotnie wyższą, ale to tylko takie przekomarzanie...
Schody w Chinach nie byłyby niczym szczególnym, gdyby nie fakt że często są zbudowane jakby dla nieco innych istot niż ludzie, tzn. tam gdzie u nas jest jeden stopień, w Chinach architekt postanowił umieścić dwa, lub półtora. Efektem tego, być może zamierzonym, jest szybsze zmęczenie przechodnia.
Angielski jest językiem podziemia. Wykształceni chińczycy często go znają, ale nie zdradzą się z tą wiedzą, chyba że przyparci do muru. Przykładem nauczycielka angielskiego która 4 dni jechała z nami autobusem, ale dopiero ostatniego ujawniła swe talenty językowe. Obsługa hoteli na rubieżach, zdarza się że nie rozumie słowa "toilet" co może mieć groźne konsekwencje w krytycznych sytuacjach.
Mapy dla Chińczyków to interesujące obrazki, które cudzoziemcy pokazują im, wskazując palcem na jakiś punkt i bełkocząc coś. Chińczyk mapę uprzejmie obejrzy, obróci kilka razy i uśmiechnie się pobłażliwie.
Turystyka po chińsku polega na przemieszczaniu wielkich mas ludzkich z punktu A do punktu B.
Turysta nie powinien oddalać się od grupy. Głównym celem jest zrobienie zdjęcia na tle widoku, lub jeszcze lepiej, na tle tabliczki z nazwą popularnej miejscowości.
Turysta nie powinien oddalać się od grupy. Głównym celem jest zrobienie zdjęcia na tle widoku, lub jeszcze lepiej, na tle tabliczki z nazwą popularnej miejscowości.
Pekin to piękne miasto, którego jednak nie da się zobaczyć, ze względu na panującą wieczną mgłę i szarzyznę.
Internet - to narzędzie Szatana, z tego względu zakazane przez Partię wraz z SMS-ami w prowincji Xinjiang.
Czapki to podstawowy element pozwalający zidentyfikować przynależność etniczną napotkanych ludów.
poniedziałek, 17 sierpnia 2009
I po Chinach..
Po długich trudach i znojach, wróciliśmy. Na razie zmęczeni chińczykami wielce.
Mapka z miejscami, które odwiedziliśmy:
View Wyprawa in a larger map
Garść zdjęć z podróży poniżej.
Dunhuang - miasto otoczone olbrzymimi wydmami.

Krajobraz w pobliżu Turpanu i grot Bezeklik.
W drodze na łuk Shiptona - nasza taksówka nie dała dalej rady...

Łuk Shiptona - podobno największy naturalny łuk na świecie. Z zewnętrznej strony
przepaść ma podobno 900 metrów.

Ujgurskie lody arbuzowe.
Topniejący lodowiec Oytagh na południe od Kashgaru.
Droga do Pakistanu - Karakorum Highway.



Wioska Kirgizów u stóp Pamiru.

Jezioro Karakul i Pamir.


Dolina przy Tashkurganie - mieście Tadżyków, pod granicą z Pakistanem.

Bezdroża Arizony. Czyli dno wyschniętego jeziora, zwane "Miastem duchów" po chińsku.
Mapka z miejscami, które odwiedziliśmy:
View Wyprawa in a larger map
Garść zdjęć z podróży poniżej.
Dunhuang - miasto otoczone olbrzymimi wydmami.
Krajobraz w pobliżu Turpanu i grot Bezeklik.
Łuk Shiptona - podobno największy naturalny łuk na świecie. Z zewnętrznej strony
przepaść ma podobno 900 metrów.
Ujgurskie lody arbuzowe.
Droga do Pakistanu - Karakorum Highway.
Jezioro Karakul i Pamir.
Dolina przy Tashkurganie - mieście Tadżyków, pod granicą z Pakistanem.
Bezdroża Arizony. Czyli dno wyschniętego jeziora, zwane "Miastem duchów" po chińsku.
wtorek, 28 lipca 2009
z powrotem do xinjiang
dzisiaj po kilkugodzinnej wizycie do grot Mugao w ktorych jest mnostwo rzezb i malowidel naskalnych Buddy, zbieramy sie do autobusu ktory przez noc powiezie nas do Turpanu, miasta starych ruin, winogron, i podobno piekielnego goraca. Miasto polozone jest na srodku pustkowia w depresji i dlategp tam wlasnie jest biegun goraca w Chinach (48 stopni podobno).mam nadzieje ze akurat jutro bedzie tam znosnie :). pozdrawiamy wszystkich- m&i.
poniedziałek, 27 lipca 2009
chiny odciete - w pogoni za telefonem
no wiec bylo tak: ladujemy w Urumqi i probujemy wejsc do hotelu.
ale nie mamy yuanow. nie chca nas wpuscic bez wplaty - w koncu jednak po zostawieniu depozytu
zgadzaja sie. idziemy do banku naprzeciwko wymienic pieniadz. tam pani
tlumaczy ze wymieniac moga w poniedzialki. zaczyna byc absurdalnie. wyplacam
pieniadze z bankomatu ktory na szczescie nie zjada kart i mamy juz hotel.
nastepnie idziemy znalezc kafejke internetowa. a tu nic. pytamy sie ludzi - a tu niespodzianka - internet jest WYLACZONY
w calej prowincji. postanawiamy zadzwonic. i tu najwieksza niespodzianka. polaczenia
miedzynarodowe sa odciete! nie ma z nami kontaktu ani my z nikim.
o dziwo jednak mozemy sie dodzwonic na lokalne numery. dzwonimy do ambasady polskiej
zeby przekazala wiadomosc naszym rodzinom. jak sie mozna domyslic, telefony sa caly
czas zajete i oprocz pana recepcjonisty ktory tlumaczy ze maja duzo pracy z wnioskami wizowymi,
nikt nie podnosi sluchawki. ogolnie jest super. zaczepiamy obcych obcokrajowcow na ulicy urumqi
ale oni rowniez maja ten sam problem - brak kontaktu (ktos podobno wysyla faksy do kazachstanu ktore
pozniej ktos przepisuje ma maila).
w koncu postanawiamy dac znak zycia rodzinom, wsiadamy w samolot - lecimy 1000km do sasiedniej
prowincji - dunhuang i tu nagle wszystko dziala.
tak wiec podsumowujac z nami wszystko w porzadku, ale kontaktu niestety prawdopodobnie nie bedzie.
na ulicach w urumqi widac policje, ale poza tym jest spokojnie i nic sie nie dzieje. kontynuujemy
wyprawe, i jak tylko bedziemy mogli damy znaki zycia.
pozdrowionka
marcin&iza
środa, 22 lipca 2009
Podróż za prawie jeden uśmiech...

Gdyby ktoś był bardzo ciekaw, to cel podróży - Xinjiang widoczne obok na mapce - dla Chińczyków jest "Dzikim zachodem". Powodów wybrania tej zapadłej prowincji za cel wycieczki jest wiele:
- jest tam gorąco latem, a właśnie jest lato
- nie ma tam żadnych plaż
- nie da się tam wypocząć
- bilety są droższe niż do Pekinu
- leci się ponad 20 godzin z 3 przesiadkami
i wiele innych, równie ważnych przyczyn. Poza tym jest podobno ładnie.
- jest tam gorąco latem, a właśnie jest lato
- nie ma tam żadnych plaż
- nie da się tam wypocząć
- bilety są droższe niż do Pekinu
- leci się ponad 20 godzin z 3 przesiadkami
i wiele innych, równie ważnych przyczyn. Poza tym jest podobno ładnie.
Poniżej mamy bardziej szczegółową mapę prowincji. Szczęśliwie mamy dokładną marszrutę, tzn. tak jak zwykle na naszych wycieczkach, jedyną decyzję jaką musimy podjąć, to czy okrążać prowincję zgodnie z ruchem wskazówek zegara, czy odwrotnie, zaczynając od Urumqi.

Niewątpliwie atrakcją byłoby również wyskoczyć do Pakistanu (nie mamy wizy), albo do Tybetu (zakaz wjazdu turystom), Kazachstanu (wiza tylko za zaproszeniem), więc chyba na razie poprzestaniemy na Chinach.
Będziemy się starać publikować wiadomości jak najczęściej, ale znając Chińczyków, to Internet będzie działał dziwnie wolno, i wieści mogą się pojawiać nieregularnie.
środa, 17 czerwca 2009
Tatry cz.2
wtorek, 16 czerwca 2009
Tatry
Subskrybuj:
Posty (Atom)