Dzisiaj mniej pisania, bo jestesmy troche zmeczeni (oczywiscie lekkie bole glowy mialem ja a nie
teoretycznie slabsza plec) i nachodzilismy sie po Lhasie, zwiedzajac, kupujac bilety, dowiadujac sie o wycieczki, bilety porotne oraz oczywiscie podjadajac gdzie i co sie dalo.

Fajne mam okulary, co?

A tu pyszny grill - pani najpier zanurza na moment w goracym tluszczu jedzonko a potem dosmaza na plycie. No i na koncu obowiazkowe przyprawy i sos. Do wyboru mnostwo warzyw, mies, ryby i nawet pierozki.

Takie i podobne widoki mozna uswiadczyc jadac przez tybetanskie pustkowia.

A tu juz troche cywilizacji w zderzeniu z tradycja- w tle monumentalny palac Potala, ktory goruje nad miastem przyprawiajac o zachwyt wraz z kazdym spojrzeniem. SUPER!!!

Nad Lhase nadchodza burzowe gory. Widok z centrum - swiatynia Jokhang.
1 komentarz:
niebo niesamowite ;)
dd
Prześlij komentarz