sobota, 7 stycznia 2006

Mamallapuram


Tancerka w czasie wystepu - miala pomalowane na czerwono tez stopy, ale mimo polowania nie udalo sie nam
z Makaronem ich uchwycic :)

Czyli ocean z drugiej strony wybrzeza - urocza miescinka, plaze, rybacy, chatki. Dzien relaksu, czyha wynajmiemy rowery i pojezdzimy po okolicy. No i jeszcze jest tu wlasnie festiwal tancow indyjskich. Mila odmiana po kolejnej nocy w autobusie, w czasie ktorej raczono nas bollywoodem z glosnoscia 200dB - chyba nie lubie juz hinduskich filmow.
Chwilowo musze leciec, ale za chwile pewnie do was wroce :)
A po poludniu - slodkie lenistwo, przejazdzka rowerami i na wieczor - tance indyjskie. Byly naprawde niezle, niestety na koniec lunal deszcz, ekipa muzykow musiala uciekac a za chwile wysiadl prad w miescie :) Ale i tak bylo zabawnie. Jutro (czyli dzisiaj bo pisze to w sobote rano), Aniolowie leca do USA a ja do Dehli gdzie znowu pewnie bede koczowal na dworcu o jakiejs ponurej godzinie :(. Pozdrawiam.

Brak komentarzy: